Tytuł: Intruz
Autor: Stephenie Meyer
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Wstyd się przyznać, gdyż zazwyczaj trzymam się zasady najpierw książka potem film, że tym razem książkę przeczytałam rok po obejrzeniu filmu. Ekranizacja mi się podobała, lecz bałam się sięgnąć po książkę głównie ze względu na autorkę i jej inną książkę a mianowicie Zmierzch.
W świecie wykreowanym przez panią Meyer nad Ziemią przejął kontrolę niewidzialny najeźdźca - dusze. Jedną z nich jest Wagabunda, która została wszczepiona w ciało jednego z ludzkich uciekinierów - Melanie. Zadaniem Wagabundy jest uzyskanie większej ilości informacji na temat reszty ludzi, którzy przetrwali. Jako dusza jest w stanie dotrzeć do jej wspomnień. Lecz jak się okazuje i co jest niespotykanie, nie wszystkich. Dlaczego? Otóż, Melanie nie zniknęła, jak się to powinno stać, lecz nadal istnieje, blokuje część swoich wspomnień i jednocześnie podsyła Wagabundzie te, dotyczące mężczyzny, którego kocha... Wagabunda zaczyna
tęsknić za mężczyzną, którego miała pomóc schwytać. Wkrótce Wagabunda i
Melanie stają się mimowolnymi sojuszniczkami i wyruszają na
poszukiwanie człowieka, bez którego nie mogą żyć.
Książka bardzo mi się podobała. Co trzeba oddać pani Meyer to to, że jest mistrzynią w opisywaniu relacji międzyludzkich. Uczucia rodzą się stopniowo, są naturalne, wręcz bajkowe. Wszystko jest w tej książce napisane tak realnie, nic tu nie jest sztuczne: reakcje bohaterów, ich uczucia, odruchy...
Książka jest pisana w pierwszej osobie, a narratorką jest Wagabunda, która świetnie sprawdza się w tej roli. Nie jest typem bohaterki, która drażni czytelnika, wręcz przeciwnie bardzo ją polubiłam i jej kibicowałam. Kolejny bohaterem, który w szczególności zapadł mi w pamięci jest Ian. Myślę, że jego postać można uznać za mały spojler, no ale na pewno zasługuje on na uwagę. Gdy o nim czytałam, po prostu się rozpływałam, tak, Ian skradł moje serce. Nie, żebym miała jakiekolwiek zastrzeżenia do innych postaci, wszystkie są bardzo dobrze wykreowane. Każda ma inną osobowość i inne priorytety.
Jeżeli ktoś nie zapoznał się jeszcze z książką, lub dopiero zaczął ją czytać, to mam małą radę: pierwsze sto stron trochę się ciągnie, nie mówię, że jest nudne, uważam wręcz, że są one potrzebne, gdyż to właśnie na samym początku poznajemy świat, w którym toczy się akcja. Nie należy się nimi zrażać. Potem robi się o wiele ciekawiej ;3
W skrócie: Intruza uważam za genialną książkę, naprawdę wartą przeczytania.
Moja ocena: 9/10
Recenzja bierze udział w wyzwaniu: Czytam fantastykę, Grunt to okładka i Wyzwanie biblioteczne
niedziela, 2 marca 2014
niedziela, 23 lutego 2014
Zemsta
Zanim wkroczysz na drogę zemsty, wykop dwa groby
~Konfucjusz
Witajcie w Hamptons, skupisko małych, nadmorskich kurortów dla pięknych i bogatych. To tam wprowadza się nasza główna bohaterka - Emily Thorne. Kobieta roztacza wokół siebie aurę wielkoduszności i uroku, lecz to tylko pozory. Emily przybyła tam tylko w jednym celu - chce się zemścić na ludziach, którzy wrobili w zamach terrorystyczny jej ojca.
Zemsta to serial, w którym zakochałam się od pierwszego odcinka. Przez wszystkie dwa i pół sezony ( trzeci jest w trakcie kręcenia ) nie było jeszcze odcinka podczas którego nudziłabym się i przewijała sceny. Serial jest genialny i niespotykany. Każdą jego sekundę ogląda się z wypiekami czekając na to, co będzie dalej i w jaki sposób tym razem producenci nas zaskoczą.
Zemsta jest serialem, gdzie nic nie jest czarne, ani białe. Granica między dobrem a złem tu nie istnieje. To nie jest historia o wybaczeniu, nie dostrzeżecie tu żadnego morału. Sama postać Elimy jest wykreowana w taki sposób, że czasami nie jesteśmy w stanie stwierdzić, czy jest ona wciąż skrzywdzoną małą dziewczynką starającą się sama wymierzyć sprawiedliwość, czy zawistną kobietą pragnącą się zemścić za wszelką cenę. Emily jest osobą wyjątkową, upartą, pewną siebie i jednocześnie przepełnioną wspomnieniami dotyczącymi szczęśliwego życia, które wiodła z ojcem i które zostało jej odebrane.
Jedyne co mogę jeszcze zrobić to zachęcić was gorąco do obejrzenia Zemsty.
Naprawdę warto!
Ocena: 10/10
Liczba sezonów: 3 ( trwa emisja trzeciego sezonu )
środa, 19 lutego 2014
Król Kruków - Maggie Stiefvater
Tytuł: Król Kruków
Autor: Maggie Stiefvater
Wydawnictwo: Uroboros
Tom: 1/?
Oficjalny opis:
Pierwszy tom magicznej sagi.
Jedna dziewczyna i trzech chłopaków.
Blue pochodzi z rodziny wróżek, jest medium do kontaktów ze światem zmarłych.
Gansey, Adam i Ronan, trzej przyjaciele w elitarnej szkoły dla chłopców, obsesyjnie poszukują tajemniczych linii mocy legendarnego Króla Kruków - Glendowera.
Z ich powodu pozornie ciche i spokojne miasteczko staje się scenerią niezwykłych wydarzeń.
Gdy razem z Blue trafią do magicznego lasu, gdzie czas płata figle, nic już nie będzie takie samo...
Przerażające tajemnice, mroczne rytuały, stare przepowiednie, wizje, duchy, ofiary, a to dopiero początek tej historii...
Wkrótce następne tomy tej fascynującej sagi.
Po raz pierwszy zetknęłam się z twórczością pani Stiefvater i nie miałam bladego pojęcia czego się spodziewać. W trakcie lektury stwierdziłam, że losy bohaterów są mi kompletnie obojętne i, że książka wywarła na mnie nijakie wrażenie. No ale zacznijmy od początku.
W książce mamy do czynienia z narracją trzecioosobową, którą osobiście bardzo lubię, ale mam wrażenie, że w tym wypadku miała niekorzystny wpływ na odbiór treści. Nasza główna bohaterka, z którą chyba uznać można Blue, w ogóle mi nie przypadła do gustu. Dziewczyna była nudna jak flaki z olejem i że tek powiem "bez wyrazu" jak dla mnie, nie była dobrze zarysowaną postacią i nie byłam w stanie w jakikolwiek sposób się z nią zżyć ( zżycia nie ułatwiała mi wyżej wspomniana już narracja ). Odniosłam wrażenie, że autorka starała się na siłę wcisnąć jej określony "zestaw" cech.
Przejdźmy do naszych trzech "chłopców z krukami".
Ganseya autorka opisuje go jako dżentelmena, będącego wyjść w stanie z każdej sytuacji, z niezwykłą umiejętnością przemawiania. Czasem nawet autorka porównuje go do prezydenta. No ale tak prosto przecież być nie może! Gansey ma jeszcze "drugą twarz" ( jak sama autorka to określa ), którą pokazuje tylko najbardziej zaufanym przyjaciołom ( nie jest to tak rażące podczas czytania, no ale mnie to denerwowało ) i jest to według mnie kolejna wciśnięta na siłę cecha. To wszystka jest tak sztuczne, że podczas czytania zastanawiałam się, czy w końcu przeczytam o kimś, kto będzie zachowywał się naturalnie. Mimo to chłopak zyskał moją przychylność. Co polubiłam w Ganseyu? Jego upór w dążeniu do celu. To trzeba mu oddać - jest fanatykiem. A uparci faceci to to, co tygrysek taki, jak ja, lubi najbardziej :D
Teraz kolej na Adama. Adam jest największą męską ofermą książkową, o której w życiu czytałam. Tak, jak Blue była mi obojętna, a Ganseya nawet polubiłam, tak za każdym razem, gdy czytałam jakikolwiek fragment dotyczący Adama miałam dosyć. Adam nie jest bogaty jak jego przyjaciele, sam pracuje na swoją edukacje i jest bardzo ambitny. No i mnie po prostu denerwował, aż wstyd się przyznać, z bliżej nieokreślonego powodu ( no chyba, że przez to bycie ofermą, ale to już w sumie jego osobowość ;> ).
Ronan jest osobą agresywną, porywczą i pewną siebie, uważa, że większość problemów można rozwiązać za pomocą przemocy, cóż tu dużo mówić moje odczucia w stosunku do Ronana są podobne do tych, do Blue. Jest on mi obojętny.
Co mogę jeszcze powiedzieć? Akcja, akcja ciągnęła się jak mucha w smole. Prawda jest taka, że chłopcy razem z Blue wspólne poszukiwania zaczynają w połowie książki. Dopiero potem zaczyna się robić nawet ciekawie. Jak dla mnie autorka zrobiła trochę zbyt długi wstęp.
Teraz dla odmiany to, co mi się podobało, a mianowicie sama idea szukania Glendowera, choć trochę dziecinna, to bardzo oryginalna. Szukanie uśpionego króla, kojarzy mi się z baśniami.
Chociaż wad wypisałam sporo to książka jest przyjemną lekturą, choć wątpię, by na długo zapadła mi w pamięć.
Moja ocena 5/10
niedziela, 16 lutego 2014
Druga Szansa - Katarzyna Berenika Miszczuk
Autor: Katarzyna Berenika Miszczuk
Wydawnictwo: Uroboros
Witajcie w świecie Juli, dziewczyny, która nie wie kim jest. Nasza główna bohaterka budzi się w ośrodku Druga Szansa, miejscu, gdzie trafiają osoby z problemami natury psychicznej. Julia nie poznaje własnego odbicie w lustrze, nie ma pojęcia jak znalazła się w Drugiej Szansie, ani co się stało z jej rodziną. Co jest w tym najgorsze? Zamiast odpowiedzi na jej pytania, codziennie podawane jej są leki, które mają „wspomóc” jej terapię. Julia uświadamia sobie, że z tym ośrodkiem jest coś nie tak. Pielęgniarze zachowują się jak strażnicy więzienni, w nocy słyszy głos kobiety wołający ją „ Karolina”, inni pacjenci zachowują się jak zombie, no może oprócz Adama, chłopaka starszego o dwa lata od Juli, z którym nawiązuje dość bliską znajomość, no i są jeszcze te okropne kruki dobijające się do okna!
„Otwórz oczy…”
Autorka sprawnie mami czytelnika i otumania go podczas lektury kłamstwami, wymówkami i niedopowiedzeniami. Sama Julia do końca książki ma wątpliwości co się wydarzyło naprawdę, a co jest tylko wytworem jej wyobraźni. I nie dziwię się jej! Podczas lektury nie wiedziałam, czy może to Julia ma poważny problem natury psychicznej i terapeuci chcą jej pomóc, czy to pracownicy Drugiej Szansy coś ukrywają, a dziewczyna jest ofiarą jakiegoś spisku. Cóż tu dużo mówić – jest to gra. Pytanie brzmi czy dziewczyna się podda i zacznie wątpić w samą siebie?
Jedna z ilustracji znajdujących się w książce. |
Po raz kolejny nie zawiodłam się podczas czytania książki pani Miszczuk, już nie mogę się doczekać jej następnych twórczości!
P.S. Autorka oznajmiła, że już skończyła ją pisać, teraz tylko czekać na wydanie!
Moja ocena: 9/10
Welcome!
Witam wszystkich na moim blogu!
Będzie on w większości poświęcony moim przemyśleniom dotyczącym filmów, seriali i książek, co więc za tym idzie będą się tutaj pojawiać różnorakie ( czasem bardziej spójne, a czasem nie ) recenzje.
Subskrybuj:
Posty (Atom)